Na informację o pustych sklepowych półkach drżą nam kolana. Dlaczego jednak nikt nie pyta jaki obrót zrobił w tej sytuacji sklep, producent, pośrednik w sprzedaży? Czy pamiętamy kiedy ostatnio market sprzedał cały swój towar mydlano - dezynfekcyjno - higieniczny? Albo makaronowo - ryżowo - konserwowy? Do ostatniej sztuki? Do samego przeterminowanego woreczka? I do ostatniej rozerwanej kosteczki mydełka?
Znany dziennikarz sportowy roztkliwia się nad losem biednych, pozbawionych możliwości grania i zarabiania piłkarzy. Klubów, które niechybnie nie podniosą się po tej finansowej kwarantannie, o której nie wiadomo kiedy się skończy. Czemu w tym miejscu nie pomyśleć o tym, jak po obecnej hekatombie kibice będą nieludzko spragnieni widowisk sportowych i to w każdym wydaniu. Może odrodzi się miłość do ligi pingpongowej, albo pasja do rozgrywek badmintonowych? Jak na głodzie będziemy szukać turniejów brydżowych, szachowych, a kto wie może i warcabowych?
Tracą biura podróży, ale kwitnie sprzedaż sklepów internetowych. Gastronomia stacjonarna śpi snem nieobsługującego kelnera, za to jedzenie na dowóz lub odbiór przeżywa renesans. Nocne kluby zgasiły neonowe światła, ale apteki nie narzekają na brak klientów.