Dobrym pomysłem na odpoczynek od kolejnego odcinka serialu w dobie globalnej pandemii może się okazać wysiewanie pomidorów i rzodkiewek, które wydadzą plony, miejmy nadzieję, już po tym przymusowym bezruchu. Jest marzec, zatem moment wydaje się idealny. Właściwie poza ziemią do warzyw i oczywiście nasionami, które jednak nie są specjalnie drogie nie potrzebujecie niczego więcej. Stare pojemniki po jogurtach i serkach, skrzynki lub kartony po butach, koszyki wielkanocne zbyt duże by nieść w nich święconkę do kościoła i deszczówka z pojemnika, który przypadkiem został na podwórku i od niechcenia gromadził wodę po niedawnych ulewach. Aha! Jeszcze odrobina chęci by ruszyć z miękkiego fotela i wyłączyć telewizor.
Pojemnik po jajkach nie dość, że nie ląduje w śmietniku to jeszcze dodaje uroku parapetowi z rezydentkami czyli doniczkami sukulentów, które jeszcze nie wiedzą czy zaakceptować nowego w stadzie czy stać dalej z godnością :)
Maleństwa już wkrótce z plastikowych kubków, powędrują na gruntownie przygotowane pole uprawne... No, prawie przygotowane. W końcu przed nami jeszcze dwa tygodnie zakotwiczenia w domu. Zostawmy sobie coś na później.
Poza rolnictwem warto zająć się teraz reanimacją naszych napędzanych mięśniami jednośladowych poprawiaczy nastroju i kondycji fizycznej. Gdyby ktoś nie skojarzył, chodzi o kończące swój sen zimowy rowery. Przy sprzyjającej pogodzie mogą się one okazać jedną z niewielu okazji do opuszczenia, choć na chwilę, dotychczasowego adresu zamieszkania. Warto im poświęcić nieco uwagi... i pomarzyć o wycieczkach w urokliwe zakątki.
We wszystkich tych czynnościach towarzyszyć nam mogą imigranci, którzy jako niemowlęta osiadły na naszym skrawku prywatnej ziemi i jak się okazuje dzielnie przetrwały u nas zimę, której praktycznie nie było. Widzą wszystko. Czuwają nad każdym naszym ruchem. I ...jak będą chciały to pomogą :) Na razie łapią słońce.
A jakie są Wasze sposoby na życie w obrębie domowych pieleszy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz